cze 29 2002

Jest o.k.


Komentarze: 0
Gryzmoli Jasiek głupoty, to fakt. Nikt mu nie przeszkadza, to gryzmoli. Ze dwie godziny co dnia schodzą, i nowa głupota gotowa, bzdura taka. Format A4, drobna czcionka. Sama zjeść, wypić potrafi, to i od razu na dwóch nogach w świat idzie. I wszystko, cała tajemnica. Namnożył tego, że nie policzysz. Bardziej leniwe, co przy domu zostały, to albo dyżur w oknie mają, albo przy drzwiach, albo znowu w wannie całymi godzinami przesiadują. Na schodach przy windzie stale dwie siedzą i pestkami słonecznika plują, a trzecia jeździ tam i z powrotem w górę i w dół. Inne znowu po podwórzu koło trzepaka za dziećmi się kręcą, przy piaskownicy, przy huśtawkach, albo dorosłych wprost na ulicy zaczepiają i bzdury plotą. Z tych w dalsze miasto każda wypuścić się boi, a głowę zawraca. - A która to godzina? - Siódma. - A to rano, czy wieczór? - Wieczór... I bogu ducha winny przechodzień po takiej rozmowie tylko głowę w kołnierz głębiej chowa i czym prędzej ucieka. Bo co ma robić? Z kim rozmawiać? Z głupotą taką? A ta jeszcze za nim goni – papierosa przypalić, dziesięć groszy pożyczyć, o drogę zapytać... Cokolwiek. I już za następną ofiarą się rozgląda. Inne głupoty, odważniejsze, to i do centrum się wypuszczą, do parku, w magistracie dwa słowa z wiceprezydentem na szpulkę nawiną, na wystawę gdzie popatrzą, z urzędnikami trele morele zamienią. Kwitów nazbierają. Bzdur nadętych jak balony świąteczne nowych naplotą, latawców błazeńskich w powietrze nawypuszczają. Różnie. Jasiek nad swoim pisaniem dawno kontrolę stracił. To fakt. Czas jakiś temu finfę nawet taką wywalił, że i wstyd powiedzieć. Ale co tam... Było tak. Siedział od rana i stukał w maszynę, a co kartkę dalej przewinął, to coraz większa bzdura mu rosła. Gęby takiej napuchniętej w jednej chwili dostała, że cały format A4 zajęła i musiał Jasiek nową kartkę wkręcić. Ale i tej okazało się za mało, a zaraz i następnej. Koniec końców bitych dwieście stron pod wieczór było! Zmęczył się, że ledwie na oczy widział i już, już chciał tę bzdurę skończyć, ostatni właściwie akapit mu został, kiedy... Rąbnęło! I co? A no cała ta głupota na łeb mu się zwaliła! Ledwo przeżył. I dał sobie spokój. Pisze teraz już tylko A4, do gazet. Głupoty, bzdury takie. Ze dwie godziny co dnia schodzą i nowa głupota gotowa, bzdura taka... Ale choć życie spokojniejsze. A i grosz pewny.
airo : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz